Konsultacje, dyskusje i odpowiedzi na zadawane pytania.
(P - pytający, O - odpowiedź Ani)
P: Przeczytałem Twój świetny tekst "Przebaczenie"
Jak sama wiesz i piszesz, przebaczanie jest b. ważne. Mówi się o tym od dawna we wszystkich książkach rozwojowych, był w Polsce ostatnio słynny autor amerykański od terapii przez wybaczanie (teraz nie pamiętam nazwiska) z seminariami na ten temat.
Może wyjaśnisz mi jedną rzecz.
Chętnie wybaczam każdemu, wybaczanie to klucz do uzdrowienia świata, lekarstwo na konflikty itd. Wybaczyłbym i sobie , ale co mi z tego, jak mnie nie wybaczą, bo istotnie wobec nich zawiniłem?
Choć to hipotetyczne, ale jak mam się czuć, gdy np. kogoś opuściłem w potrzebie i ta osoba ma słuszny żal do mnie. Albo jeśli kogoś okradłem i nie wyrównałem krzywdy?
O: Tak, wybacz sobie. Wiedz, że negatywne uczucia "podjadają" stale Ciebie i twoje wnętrze, to już jest argument nie do odrzucenia. Ale również przebaczając sobie, oczyszczasz się i jest w Tobie inna energia odbierana na zewnątrz. Ludzie po prostu przestaną automatycznie mieć żal, pretensje. Miłość to załatwia. Jeśli nie przebaczysz sobie, to nie masz miłości i tak w kółko. Mój tato też do końca trzymał się kurczowo starej płyty w głowie, ale ja zadzwoniłam do niego, aby mi przebaczył. Przeprosiłam go za moje błędy i krzywdzenie go, bo ja przebaczyłam sobie. Odszedł z rakiem, wiedziałam, że tak będzie, to proste mechanizmy działają, ale niestety skuteczne do bólu. Jeśli ktoś nie chce wybaczyć, to jego "zżera", nie nas. Nie wchodźmy w odczuwanie innych - współodczuwanie, bo to nie jest dobre. Współczuć natomiast zawsze możemy ludziom i wspierać ich.
Jeżeli ktoś nie chce przebaczyć sobie/Tobie jaki masz na to wpływ?
Tylko Ty możesz to robić, bo nie zmusisz drugiej osoby do niczego bez jej dobrej woli. Nawet do tego, aby przyjęła tę czystą miłość od Ciebie, jeśli jest zamknięta na to. Jest też tak, że nie "dasz rady" zadośćuczynić komuś, bo tego nie chce lub go już nie ma tu, ale to co robisz w sobie, dla siebie działa na wszystkich gruntach. Uzdrawia związek z daną osobą , a ona często przerabia swoje, dużo później w kolejnych wcieleniach.
Rozwój, a więc przemiana z założenia ma, już teraz czynienie dobra i nie bierze pod uwagę "złej postawy". Jeśli ktoś nadal manipuluje, kombinuje, to w dalszym rozwoju to odkryje i zmieni. Poczuje skutek i odkryje przyczynę. A dobrze jest wiedzieć to wcześniej i czynić tak, aby skutek był pozytywny.
Dlatego wiem, że ten kto chce być lepszym i świadomym swojego życia, nie dyskutuje, lecz przyjmuje pewne prawdy. Ja też zaufałam w pewnym momencie i zaczęłam stosować podpowiedzi, doświadczać je i dopiero poczułam pewność, że to dobra droga. Ale są tacy, co kurczowo się trzymają swoich przekonań, nabytych racji i będą analizowali, nie znając tego nadal, bo nie dają sobie szansy doświadczyć nowego, lepszego.
Ja z własnym doświadczeniem nigdy nie dyskutuję, bo to jest moja prawda.
To co piszę tu może być inspiracją, podpowiedzią dla drugiej osoby, a nie narzucane.
Moje regularne uczestniczenie w zajęciach, dopiero dało efekt, ale to są lata pracy, zanim odkryjesz to wszystko dogłębnie. Znam ludzi po 10 latach zajęć i jeszcze sami sobie nie radzą z tym co odkrywają w sobie. Ja nadal, cały czas, ale już sama dochodzę do poprawy jakości mojego życia, "naprawiając" nieustannie siebie .
Wszyscy, których znam ze ścieżki rozwojowej uczynili wszystko, aby na "żywo" doprowadzić do zjednoczenia i miłości z "największymi wrogami" lub "poszkodowanymi".
Jest to cudowne przeżycie, nieadekwatne zupełnie do wcześniejszych wyobrażeń i lęków / a to iluzje tylko /.
Miłość wszystko potrafi.
Miłość wszystko potrafi.
Myślałam nawet, że to upokorzenie, ale wprost przeciwnie, to cudowna odwaga, aby powiedzieć słowa "przepraszam, wybacz mi, bo wiem że źle zrobiłam, ale teraz uczynię wszystko, aby naprawić błędy i wyrządzoną krzywdę"
Oczyszczenie energii w tym momencie daje taką moc, że często obie osoby płaczą rzewnymi łzami i dają sobie ogrom upragnionej przecież miłości, a może nawet nieznanej dotąd. Warto zrobić ten pierwszy krok samemu, nie oczekując,
i zrobić to bezinteresownie.......
Chętnie wybaczam sobie, z pełną świadomością, że wszystko co sobie czyniłam sama i za pośrednictwem innych było moją wolą / wyborem.
Ważne w tym momencie jest poznanie własnych mechanizmów, wzorców, kodów, /jak np. autodestrukcyjne, niszczące, zniewalające, karające, krytykujące, ale również brak szacunku do siebie, rywalizacja, głupota, niewiedza, nieświadomość, zakłamanie, nielojalność, zaślepienie, nieszczerość, role ofiara, kat, itd./. To są lata pracy nad poznawaniem i rozpoznawaniem tego co w nas. Służą do tego różne procesy rozwojowe na otwarcie się, testy skojarzeń i sesje.
Czujemy się skrzywdzeni?
My prowokujemy innych do robienia nam różnych rzeczy, bo np. mamy potrzebę karania siebie, mamy poczucie winy lub niskie poczucie wartości. Myślimy wtedy, że jesteśmy do niczego, słabi, denerwujemy innych, boimy się ich, więc prowokujemy, a oni nas np. biją, wyzywają, wyśmiewają, umniejszają, czyli krzywdzą.
Nie rozumiejąc tego, obrażamy się na innych, żeby potem mieć powód do wybaczania. Ale "Jak mu mogę to wybaczyć, zrobił mi takie świństwo?".
Czemu sami krzywdzimy innych?
Na tej samej zasadzie sami krzywdzimy innych, bo na przykład ktoś się nas boi i odczuwa lęk, a ten stan prowokuje do agresji, więc atakujemy nie wiedząc czemu. Mamy wówczas już swoją ofiarę, której należy potem zadośćuczynić, bo fatalnie się czujemy z tym, co zrobiliśmy.
Dotarłam kiedyś do własnej roli "ofiary". Znam pewien schemat, który dokładnie pokazuje drogę, która prowadzi do tej roli w życiu:
Wina, kara, pokuta, poczucie niegodności, nie zasługiwania, odrzucenie, nie pozwolenie, opór, poczucie braku, poczucie straty, lęk, poczucie zagrożenia, OFIARA /poczucie bezsensu, niechęć do życia, autodestrukcja itp./
Ważne jest przebaczenie sobie odrzucenia samego siebie i wszystkim, którzy nas odrzucili. Jeśli nie akceptujemy i nie kochamy siebie przyciągamy to samo z zewnątrz.
Wina, kara, pokuta, poczucie niegodności, nie zasługiwania, odrzucenie, nie pozwolenie, opór, poczucie braku, poczucie straty, lęk, poczucie zagrożenia, OFIARA /poczucie bezsensu, niechęć do życia, autodestrukcja itp./
Ważne jest przebaczenie sobie odrzucenia samego siebie i wszystkim, którzy nas odrzucili. Jeśli nie akceptujemy i nie kochamy siebie przyciągamy to samo z zewnątrz.
Znając prawa rządzące doskonale światem, łatwiej nam będzie zrozumieć nasze różne "przypadki" w życiu.
Piszę o nich szerzej w książce
"Możliwe jest "
Piszę o nich szerzej w książce
"Możliwe jest "
1/ prawo karmy, które mówi nam o przyczynach i skutkach naszych wcześniejszych działań, a więc myśli, słów i uczynków. Inaczej mówiąc dotyczy znanego powiedzenia "co zasiejesz, to zbierzesz".
2/ prawo magnetycznego przyciągania, które działa na zasadzie przyciągania podobieństw, albo w aspekcie pozytywnym, albo negatywnym. To zależy co zawiera nasze wnętrze. Magnes przyciąga szpilkę, ale papieru nie. Występuje tu również świadomość zwierciadła bardzo ważna w życiu. Wszystko co widzę w innych, na zewnątrz- jest we mnie i moje.
3/ prawo kreacji tworzy i daje nam rezultaty, a raczej sami to tworzymy i zbieramy. Ważna jest nasza odpowiedzialność co do jakości naszego życia, warunków w jakich żyjemy, relacji z innymi. A to wynika z jakości naszych myśli. Świadomość tych faktów uwalnia nas od obwiniania całego świata za nasze niepowodzenia i oskarżania innych. Czyli nasze przekonania są naszymi późniejszymi doświadczeniami, jako skutek naszych kreacji.
4/ prawo manifestacji jest już zmaterializowaną formą naszych myśli. Są to zdarzenia, sytuacje, które spotykamy w naszym życiu.
5/ prawo projekcji dotyczy uogólniania przez nas tego co w nas na wszystkich. Projektujemy / rzutujemy na innych własne wyobrażenia, przekonania wmawiając im i utożsamiając ich z tym. Ale przecież jest tak, że co widzę, mówię do innych, to jest moje.
6/ prawo oczekiwania polega na uświadomieniu sobie, że czego oczekiwałam od innych już teraz oczekuję od siebie. Sama najlepiej spełniam własne oczekiwania.
Doświadczenie tej wiedzy, dopiero jest mobilizacją dla nas, aby jednak stosować w życiu jak najbardziej czyste intencje do siebie i innych. Zasady tych praw są proste i ich działanie to potwierdza. Teraz od nas zależy czy wiemy czego chcemy? Czy warto coś zmieniać, mimo świadomości tego, czy lepiej siedzieć w "starym", ale znanym i niby wygodnym?
Przewartościować siebie nie jest proste i łatwe?
To jednak zależy, jak do tego podchodzimy i jak siebie chcemy od teraz traktować.
To jednak zależy, jak do tego podchodzimy i jak siebie chcemy od teraz traktować.
No właśnie, czyli wszystko co się nam zdarza jest na nasze życzenie. Mamy tego doświadczyć, aby chcieć coś zmieniać w życiu na lepsze. Przebaczenie jest proste, tak naprawdę. Jeśli zrobimy "porządek" w sobie i jesteśmy sami już w porządku, to nikt nas nie może zranić, ani słowem, ani uczynkiem. Nie przyciągniemy nic takiego do siebie, nie zobaczymy tego w lustrze/w innych, czego nie mamy sami w sobie. Nie będzie złości, agresji, prowokowania, żalu, pretensji, jeśli kochamy naprawdę szczerze i mądrze siebie. Wtedy to dajemy innych, tym promieniujemy....
Nie ma wtedy mowy o obrażaniu się, sama zapomniałam to słowo. Ja się nie obrażam, bo mam świadomość na czym to polega i widzę to, co się dzieje w danej sytuacji jasno i zrozumiale.
Napisałeś: Stąd też bierze się pewna moja nieufność do zbytniego upraszczania spraw, jaką czasem spotykam w książkach i wykładach ezoterycznych.
To nie jest upraszczanie, ale raczej prostota Boga pokazywana. Ludzie mają swoją świadomość i wiedzą co piszą. Zawsze można pytać o szczegóły. Przecież jak ja, 4 lata temu zaczynałam świadomy rozwój, to miałam mnóstwo pytań, zwątpień i pukałam się po głowie, że chyba ktoś jest...., bo miałam zawężoną świadomość.
A teraz mam jeszcze doświadczenia spraw o których piszę. To jest we mnie jak księga życia. Nie wyuczone, lecz PRZEŻYTE.
Pisałeś o przykładzie opuszczenia kogoś.
To od nas zależą nasze decyzje. Doświadczyłam na sobie "opuszczenia" innych, ale dokonałam najlepszego wyboru, żeby żyć nadal. Zanim odeszłam, przez długi czas robiłam wszystko, co było możliwe, abyśmy mogli razem żyć, funkcjonować. Po wielu lekcjach, sprawdzianach wybrałam coś lepszego, co samo się pojawiło dla mnie, zostało mi "dane". Osoby, które nic nie chciały zmienić, wciągając mnie we własną destrukcję, mogą mieć żal, bo straciły dobre źródło utrzymywania ich, troszczenia się o nich, wsparcia. Ale czy ktoś nieświadomy zmieni coś w życiu, jeśli pasożytowanie mu wychodzi w jego pojęciu na dobre?.
Można nie być świadomym i czerpać od innych i potem mieć żal, złorzeczyć, kiedy nas opuszczą, bo nie dadzą rady tak dłużej, albo zobaczyli i poczuli swoją misję i uwalniają się od niej. Misje nie są dobre, bo szkodzą nam i innym. Nie pozwalają na samodzielność i odpowiedzialność za siebie.
Każdy sam odpowiada za swoje potrzeby, może zawsze poprosić o pomoc. Ale niech to się odbywa na czystych intencjach, wtedy to się czuje w środku, .jeśli jest inaczej mamy prawo odejść. Nie jesteśmy odpowiedzialni za oczekiwania innych i ich wyobrażenia w stosunku do nas.
Ale zróbmy zawsze z miłością to co MOŻEMY I CHCEMY ZROBIĆ. Tak to widzę.
Jeśli okradłem świadomie, żeby skrzywdzić kogoś, ukarać lub np. z zazdrości, bo jest bogaty, to skutki przyjdą i tak dla mnie, w czasie, takie same. Jeśli ukradłem chleb, bo umieram z głodu, jest desperacja, ale być może nie potrafiłem poprosić o pomoc, to skutki przyjdą też. Jeśli mogę wyrównać krzywdę i nie chcę tego zrobić /na złość, z premedytacją/, to otrzymam podobne doświadczenie.
Jeśli ktoś pożycza od kogoś, to jeden i drugi ryzykuje. "Najlepszy zwyczaj nie pożyczaj", pożyczający lubi np. dowartościowanie, ryzyko lub sam okradał wcześniej, ma zebrać lekcje teraz. Pożyczający ma np. przeżyć dramat niemożności spłacenia w czasie i doświadczyć tego boleśnie, albo zrozumieć, że nie jest to dobry sposób radzenia sobie w życiu i jest to lekcja dla wszystkich. Można dzięki temu poznać wartość pieniądza, poznać moc energii pieniądza itp.
Ważne czerpać te lekcje i wyciągać wnioski na przyszłość, żeby nie powielać błędów.
Ważne czerpać te lekcje i wyciągać wnioski na przyszłość, żeby nie powielać błędów.
Wszyscy mówią: wybacz sobie.
W ten sposób mógłbym robić nie wiem jakie świństwa innym, a po chwili mówić sobie: nic to, wybaczam sobie. I ROBIĆ TAK DALEJ. Chyba to nie tak powinno być.
W ten sposób mógłbym robić nie wiem jakie świństwa innym, a po chwili mówić sobie: nic to, wybaczam sobie. I ROBIĆ TAK DALEJ. Chyba to nie tak powinno być.
Jeżeli się rozwijasz, pracujesz nad sobą/lata pracy świadomej/, to nie ma takiego założenia już, dążysz do czystości, dobra, miłości.
Piszesz "Jeżeli ktoś nie chce przebaczyć sobie/Tobie - jaki masz na to wpływ".
Myślę: Wpływ przez miłość do tej osoby i naprawienie krzywd zamiast złej starej postawy. Miałem czasami wrażenie, że niektórzy głosiciele samodoskonalenia poprzestają na prostym wybaczeniu sobie, a zapominają o pojednaniu, zadośćuczynieniu i poprawie. Sądzę jednak, że oprócz wybaczenia sobie ważny jestczyn wobec bliźniego - po chrześcijańsku - zadośćuczynienie, przeproszenie, pojednanie się , okazanie miłości itp.
Myślę: Wpływ przez miłość do tej osoby i naprawienie krzywd zamiast złej starej postawy. Miałem czasami wrażenie, że niektórzy głosiciele samodoskonalenia poprzestają na prostym wybaczeniu sobie, a zapominają o pojednaniu, zadośćuczynieniu i poprawie. Sądzę jednak, że oprócz wybaczenia sobie ważny jestczyn wobec bliźniego - po chrześcijańsku - zadośćuczynienie, przeproszenie, pojednanie się , okazanie miłości itp.
Tylko tak, zgadza się, tylko Ty możesz to robić, jak wcześniej wspomniałam, bo nie zmusisz drugiej osoby do niczego bez jej dobrej woli. Nawet do tego, aby przyjęła tą czystą miłość od Ciebie, jeśli jest zamknięta na to. jest tak, że nie 'dasz rady" zadośćuczynić komuś, bo tego nie chce lub go już nie ma tu, ale to co robisz w sobie, dla siebie działa na wszystkich gruntach. Uzdrawia związek z daną osobą dla siebie, a ona często przerabia swoje dużo później w kolejnych wcieleniach.
Naprawić wyrządzane szkody w sposób najpiękniejszy. Ale do tego się dojrzewa, żeby zrobić to świadomie i z czystymi intencjami. Nie dlatego, bo tak wypada, trzeba. W ten sposób właśnie każdy wybiera, czy chce robić dalej "świństwa" i sobie dokładać coś, co niekorzystne, czy nie.
Tego się już nie robi, jeśli żyje się z miłością i świadomie, to jest jasne.
Ale podstawa, to poznawanie całego archiwum w nas i naprawianie wypaczeń, destrukcji, intencji.
Czy ktoś nam zawinił, czy my komuś, to chodzi głównie o świadomość, czemu tak się dzieje. Zawsze możemy zadośćuczynić, doprowadzić do pojednania i o to chodzi. Ale temu tematowi są poświęcone lata pracy na zajęciach. Odkrywanie własnych ograniczeń, mechanizmów, które były przyczyną działań negatywnych, żeby tego nie powielać więcej. Czemu krzywdzisz siebie, innych? , każdy ma co innego w sobie i to odnajdujesz w podświadomości, rozpoznajesz, demaskujesz w sobie, transformujesz, to są całe procesy.
Jeśli nie rozpoznasz tego wszystkiego w sobie, to możesz całe życie przepraszać i dalej robić to samo.
TAK!
Wszyscy, których znam zrobili wszystko, aby na "żywo" doprowadzić do zjednoczenia i miłości z "największymi wrogami' lub 'poszkodowanymi'. Sama to robiłam i jest to cudowne przeżycie, nie adekwatne zupełnie do wcześniejszych moich wyobrażeń i lęków /to iluzje tylko/. Miłość wszystko potrafi. Myślałam nawet, że to upokorzenie, ale wprost przeciwnie to cudowna odwaga, aby powiedzieć słowa "przepraszam, wybacz mi, bo wiem że źle zrobiłam", ale teraz uczynię wszystko aby naprawić wyrządzoną krzywdę, jestem gotowa. Oczyszczenie w tym momencie energii daje taką moc, że obie osoby płaczą rzewnymi łzami i dają sobie ogrom miłości, nieznanej dotąd. Miałam takie doświadczenia z byłym mężem i z tatą na żywo, więc czuję to uczucie nadal. Warto zrobić ten pierwszy krok samemu, nie oczekując i zrobić to bezinteresownie.
Pisze to wszystko na bazie własnych doświadczeń.
Zakończę to życzeniami dla nas wszystkich
Niech dar przebaczania, życzliwości i błogosławieństwa,
będzie nam tak bliski, jak własny oddech.
Niech nasze serca będą napełniane stale czystą,
mądrą miłością, którą chętnie ofiarowujemy sobie i całemu
światu.
będzie nam tak bliski, jak własny oddech.
Niech nasze serca będą napełniane stale czystą,
mądrą miłością, którą chętnie ofiarowujemy sobie i całemu
światu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz